Forum Tenebraes
Forum RPG: Miasto na granicy Wieloświata
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

(18) "Stypa na czarnym kamieniu" - wujek Montgomer
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tenebraes Strona Główna -> Opowieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nirian Samalai Feireniz
Tenebraes



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 863
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:47, 05 Lut 2006    Temat postu: (18) "Stypa na czarnym kamieniu" - wujek Montgomer

REGULAMIN SESJI (dodatkowy)

. Treść każdego posta ma być przemyślana, inaczej legalnie go skasuje - to poważna sesja (Smile)nie jakieś łajno.

2. Wyrażamy się w III osobie, w czasie przeszłym. Tekst taki jak myśli, zachowanie, opisy mają być wpisywane bezpośrednio w postach (bez jakiś cudzysłowów, nawiasów etc.) a słowa przez postać wypowiadane od PAŁZY, KURSYWĄ (np. - No chodź! Tam jest bezpiecznie!). Proszę pisać też przemyślenia, stan emocjonalny i wszystko, co by ubarwiło sesję.

3. Proszę o NIE dodawanie postów NIE związanych z sesją.

4. Mam prawo interpretować wasze posty po swojemu - tak więc powinny być napisane jasne i zrozumiale. Inaczej mam prawo do zinterpretowania tekstu tak jak uważam to za słuszne - nawet, jeśli nie jest to po myśli gracza.

5. Nie ma powrotów do fabuły. Jeśli coś się stanie, będzie to nieodwołalne.

6. Czy dane działanie zakończyło się sukcesem czy porażką - jest to moja nieodwołalna decyzja. NIE MUSZĘ SIĘ Z NIEJ TŁUMACZYĆ.

7. Nie ma używania emotikonek.

8. Proszę o nie dawanie podpisów w notkach.

9. Proponuje jakąś nieprzyjemnie mroczną muzyczkę słuchać przy sesji Wink

10. Zezwalam na używanie wulgaryzów w klimacie XVII wieku.

Życzę miłej zabawy!
Wszystkie pytania można kierować do mnie pod gg: 5284064






"Stypa na czarnym kamieniu" - wujek Montgomery

Były dwie siostry: noc i śmierć
Śmierć większa a noc mniejsza
Noc była piękna jak sen a śmierć
Śmierć była jeszcze piękniejsza
Noc była piękna jak sen a śmierć
Śmierć była jeszcze piękniejsza

Hej noony noony! Haj noony na!
Śmierć była jeszcze piękniejsza

Usługiwały te siostry dwie
W gospodzie koło rzeczki
Przyszedł podróżny i woła: Hej!
Usłużcie mi szynkareczki

Hej noony noony! Haj noony na!
Usłużcie mi szynkareczki

Więc zaraz lekko podbiegła noc
Ta mniejsza, wiecie ta modra
Nalała, gość się popatrzył w szkło:
Zacny - powiada - kordiał

Hej noony noony! Haj noony na!
Zacny - powiada - kordiał

Lecz zaraz potem podbiegła śmierć
Podbiegiem jeszcze lżejszym
Podróżny cmok! A kielich brzęk!
Bo kordiał był zacniejszy

Hej noony noony! Haj noony na!
Bo kordiał był zacniejszy

Spełnił podróżny kielich do dna
I już nie mówił z nikim
Widząc, że druga siostra ma
Dużo piękniejsze kolczyki

Hej noony noony! Haj noony na!
Dużo piękniejsze kolczyki

Taką ballade w słotny czas
W oberży "Trzy Korony"
Śpiewał mi hej! w Dublinie raz
John Burton - John nad Johny

Hej noony noony! Haj noony na!
John Burton - John nad Johny

Dublin to z balladami kram
Niejedną tam się złowi
Więc to, com kiedyś słyszał tam
Powtarzam Krakowowi

Hej noony noony! Haj noony na!
Powtarzam Krakowowi



12 luty 1647
„Uwielbiałam zjazdy rodzinne, kiedy to wszyscy przyjeżdżają pod dworek mojego tatusia i ściskają go, a mnie biorą na ręce. Zawsze są to ważne momenty w moim życiu, kiedy to odrywam się od nudy i rutyny, oraz od nauk toczonych mi wiecznie przez mamę. Krawiectwo jest nudne, tak samo jak gotowanie. Bywali tam zawsze kuzyni Paulo i Charles z którymi uwielbiałam się bawić. Wiem, że już nie musiałam się przynajmniej bać.”




Akt I Scena I ; Przyjazd Gości
3 marca 1660, wieczór


Śmierć to wbrew pozorom też była dobrym pretekstem by odwiedzić rodzinę. Mimo, że zazwyczaj nie radowano się na takich spotkaniach, to jednak miały one swoją popularność. Tak naprawdę nigdy nie było tak, że wypadało odwiedzić. To wypadało mieć pretekst do przyjazdu. Szkoda tylko, że była aż tak paskudna pogoda.

Gdzieś niedaleko błysnęło, potem dało się słyszeć stłumiony huk.

Dworek pana Montgomeryego de Renoux był duży, acz już średnio zadbany. W tej jednak chwili oglądanie jego domu było prawie niemożliwe. Było zbyt ciemno, a jedyny moment, kiedy dało się ujrzeć coś więcej niż parę pochodni to wtedy, kiedy niebo rozjaśniało się piorunami. Było jednak pewne, że był to dwu piętrowy budynek w stylu klasycznym, zakończony niewysoką wierzą.

Kolejny błysk, piorun namalował się tuż za budynkiem, albo przynajmniej robił takie wrażenie. Grzmot.

Pan Montgomery stał trzymając pochodnię przed swoim domem i cieszył się, że jeszcze nie ma deszczu. Jeden z służących doniósł mu już, że niedługo mają się zbliżać kolejni goście. O dziwo, jechali oni w swobodnych grupkach, które jechały tuż za sobą, tak jakby nie chciały podróżować ze sobą. Może po prostu nie wiedzieli, że byli w tak bliskich odległościach? Koło niego była też służąca, która co chwile szeptała, że za chwile pewnie będzie padał deszcz i znów rozpęta się taka przeraźliwa burza jak ostatnio, że lepiej było by czekać w domu. Montgomery ignorował nieco niską, starszą kobietę, która jak sądził – zawsze marudziła. Zamiast tego, zastanawiał się kto pierwszy nawiedzi jego dom. Dostał zapewnienia przyjazdu od wielu gości, jednak wątpił, by wszyscy przybyli. Czarny kapelusz szlachcica był targany przez wiatr, a jedyne dwa elementy bieli w jego odzieży, żabot i pióro w kapeluszu przebijały się przez burzowy mrok.

Błysnęło się znacznie słabiej, jakby gdzieś dalej, jednak grzmot był tak samo szybko, jak wcześniej.

Żabot jak zwykle pomięty, kiedy sięgałem po rapier. Księżyc w pełni jak oko szatana oświetlał bezgłowego jeźdźca. Uwielbiałem ten posąg, stojący na zachód od Paryża, przy gospodzie „La Regal du Lucyfer”. Przejeżdżałem zawsze tą okolicą, kiedy zamierzałem odwiedzić swojego wuja. Za każdym razem była dość nieprzyjemna pogoda, pełna wilków i błyskawic, a stary dworek wujka Montgomorego był aż zawstydzająco miłym schronieniem.”

Ktoś wyłonił się ze wąskiej ścieżki, która prowadziła wśród drzew gęstego lasu. Z pewnością przejeżdżał w pobliżu gospody i znanego w okolicy posągu jeźdźca, który z powodu tutejszych piorunów stał się bezgłowym. Widział jego płaszcz, targany przez niesamowicie silny wiatr. Montgomery ruszył w jego kierunku, a jego służąca za nim. To jego bratanek, rozpoznałby go wszędzie. Charles.

Znów się błysnęło… a grzmot nie pozostawał dłużny.

- Witaj! Witaj! – powitanie było w głosie gorące, pełne życzliwości… mimo wszystko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nirian Samalai Feireniz dnia Czw 21:22, 09 Lut 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szermierz
Wprowadzający się



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:41, 05 Lut 2006    Temat postu:

Jeździec jechał wąską ścieżka, dosiadając swego chyżego karosza, wspaniałego Andaluzyjczyka, ze względu na pogodę otulony był w płaszcz podróżny, który porywisty wiatr niestety rozwiewał. Pędził dość szybko. Charles de Renoux wyjechał wreszcie na podwórze domu swego stryja. Spiął gwałtownie konia, gdy zobaczył stryja Montgomeryego. Zdziwił się widząc go w taką pogodę na podwórzu. Dlaczego wyszedł on po niego? Czy inni goście jeszcze nie nadjechali? Te inne pytana tłukły się w głowie młodego mężczyzny. A przede wszystkim żal. Przyjechał tu gdy dowiedział się przez przypadek że jego miłość - Janette umarła. Zeskoczył więc z konia odrzucił wodze dla służby, i z twarzą ogarniętą wielkim żalem podszedł do Stryja.
- Witaj Stryju! - rzekł zduszonym głosem Charles, pokłonił się mu. - jestem jako i ty pogrążony w żalu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirian Samalai Feireniz
Tenebraes



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 863
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 9:16, 06 Lut 2006    Temat postu:

Służebnica Katrine chwyciła jelce, kiedy to uderzył kolejny piorun. Koń podniósł się nieco na tylnich nogach, przestraszony, ale wprawiona dziewczyna w opiece nad końmi szybko go uspokoiła. Zerkała też co moment na podróżnego, uśmiechając się do niego życzliwie. Służebnica Montgomeryego była już starszą kobietą, pełną życzliwości i dobroci. Gdy tylko Charles stanął obok stryja, ten go uściskał, tak jak zawsze witało się członków rodziny.
- Witaj raz jeszcze, rad jestem, że widzę cię w tak czarnej godzinie. – jak Charles zauważył, jego twarz była niesamowicie okryta smutkiem, oczy wciąż świeciły na przypomnienie śmierci jego ukochanej córki – dobrze, że przybyłeś przed deszczem. Wkrótce i inni goście przyjadą, rad będę, jak zaczekasz ze mną tutaj, by ich także przywitać. Chyba, że jesteś zmęczony wędrówką, to każe Katrine przygotować niezwłocznie posiłek dla ciebie i pokój.

Kolejny błysk. Grzmot niemal w tym samym momencie zwiastował, że burza jest tuż tuż.
Służąca jeszcze ras szarpnęła jelce niespokojnego wierzchowca, a światło błyskawic odbijało się w bladej twarzy krewnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szermierz
Wprowadzający się



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:21, 06 Lut 2006    Temat postu:

Uściskawszy stryja Charles stanął obok niego. Dlaczego Mongomery chciał by witał z nim gości? przecież nie darzyli się wielką przyjaźnią od czasu .... głośno powiedział jednak.
- Skoro sobie życzysz stryju, powitam z tobą następnych gości - rzekł próbując ukryć zdziwienie i powoli opanowując emocje. Stał tak wypatrując następnego gościa a wiatr rozwiewał jego płaszcz podróżny. Jego myśli były jednak gdzie indziej. Wspominał piękne zielone oczy, wspaniałe ogniste włosy . Wyraz jego twarzy zmieniał się, rysy powoli tężały. Nie myślał że kiedy tu powróci jej już tu nie będzie, że zastanie mogiłę. Zganił siebie w myślach bo grom przywrócił jego myśli właściwemu biegowi. Nie myślał o niej przez te lata przecież, a na ten czas znowu przychodzi mu do głowy. Żeby odwrócić swe myśli od zmarłej Charles począł wypatrywać i zastanawiać się kogo następnego burza przygna w progi domu stryja Mongomerego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirian Samalai Feireniz
Tenebraes



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 863
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 10:00, 06 Lut 2006    Temat postu:

- Na bok trzeba odłożyć wszystkie spory, bratanku, w tak złe dni.
Montgomery i Charles nie musieli wypatrywać długo. Powoli, wąską Ścieszką przemykał się konny, a tuż za nim jakaś karoca. Jeździec nagle został oświetlony błyskiem piorunu, dało się wtedy ujrzeć czarny płaszcz, okrywający postać na smoliście czarnym koniu. Wyczekujący rozpoznali go od razu. Czyżby to sam Paulo de Russeau przybywał tak, jakby dopiero co wrócił z pola bitwy? Białe kosmyki przemykały się przed kaptur. Charles rozpoznawał też charakterystyczną karocę, głównie po dwóch służących którzy z trudem powozili wóz wśród tej wąskiej alejki. Ucieszył się, widząc, że jego brat Gerard także zawita do bram dworku Montgomeryego. Powoli ta karawana wjeżdżała na podwórzec przed domem. Katrina, nie czekając na polecenie swojego pana, poczęła prowadzić konia, którego trzymała w stronę stajni. Wujek pomachał ręką i zakrzyknął:
- Hej! Witajcie!- zarazem znów kierując się w stronę kolejnych gości, jakoby pragnąc ich jak najszybciej przywitać. Wiatr namiętnie rwał szaty wszystkich, zarówno tutejszych jak i gości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szermierz
Wprowadzający się



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:11, 06 Lut 2006    Temat postu:

- Tak istotnie stryju. - rzekł Charles. Popatrzył na Młodzieńca na koniu, Paulo znowu tu był, plotki o nim dziwne krążyły przez te lata gdy się nie widzieli. Tedy rzekł.
- Witaj Paul. - wzrok jego padł na karetę. Gerard? Tak nie ma wątpliwości. A ten czego tu chce? Może też czyha na spadek. Głośno powiedział tylko. - Witaj mój bracie! - nie otwierał jednak ramion żeby biec na spotkanie ani jednemu ani drugiemu. stał tylko wypatrując kolejnych gości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BadGuy
Obywatel



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 11:18, 06 Lut 2006    Temat postu:

Paulo nie zabardzo przepadał za rodzina de Renoux, darzył sympatią tylko swego szwagra Montgomerego. Wkońcu jeżeli kochała go jego siostra musiał być człowiekiem wartościowym, szanował go wielce, i co za tym idzie imię jego rodziny... nie przepuszczał nikomu złego słowa wycelowanego w jego najblizszych, czasami był zbyt porywczy.
"Ah te plotki, jeszcze bedę mieć problemy z powodu tych sukinsynów, którzy za swe słowa zginęli z mej ręki... biedna Janet , tylko ty mogłaś sprawić że znów byłbym szczęsliwy. Zawsze widziłaś we mnie dobrego człowieka, a teraz juz Ciebie nie ma" - pomyslał . Zszedłwszy z ze swego rumaka zdjął kaptur i podszedł do swego szwagra. Wygladał naprawde jak posąg, bez uczuć, z szalenstwem w oczach.
- Witaj szwagrze - wypowiedział beznamiętnie - I ty Charlsie, miło was widzieć, choć w takich okolicznościach. - po częsci była to prawda, gdyz cieszył się tylko z widoku swego szwagra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirian Samalai Feireniz
Tenebraes



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 863
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 13:54, 06 Lut 2006    Temat postu:

Zawsze tak było w tej, jak i w każdej rodzinie. Mimo, że nie koniecznie wszyscy darzyli się niezwykłą sympatią, sieć pozorów snuła się dla dobra nazwiska. Obie rodziny, zarówno de Renoux jak i de Russeau łączyły swoją krew dość często, jednak ostatnimi ogniwami, które łączyły oba rody był związek Montgomeryego z Anette, oraz ich śliczna córka Janette. Teraz jedynym ogniwem łączącym rody, dość kruchym ogniwem był sam Montgomery. Było jednak pewne, że rodziny będą zjezdzały się aż do momentu, kiedy te kruche ogniwo nie wygaśnie, choćby by czcić dobrą pamięć tych dwóch, już martwych kobiet. Może jeszcze jest szansa, by rody znów połączyły swoją krew?

Piorun po raz kolejny oświetlił rozmawiających szlachciców, a momentalny grzmot niemal nie zagłuszył rozmów.

Montgomery, niemal powtarzając wcześniejszy rytuał uściskał brata swej żony, po czym obdarzając go szybkim uśmiechem rzekł, zarazem zerkając w stronę karocy:
- Widzę, że spotkałeś po drodzę Geralda? Cieszy mnie to, że tak liczna rodzina się zjeżdza, wiem, że Janette by tego chciała. - smutno zerknął w stronę karocy, wyczekując aż będzie mógł przywitać się z kolejnym gościem. W oddali Katrina powoli wracała, tym razem idąc u boku silnego mężczyzny. woźnego, by z pewnością zarówno wierzchowca jak i wóz wprowadzić do gospodarstwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enneid
Obywatel



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z nad wzgórza na końcu świata (Michałowice)

PostWysłany: Pon 20:20, 06 Lut 2006    Temat postu: Gerard

Jakże dawno tu nie był. Z pieć lat? nie chyba już sześć. Jle z tych twarzy nie widział tak długo że prawie ich nie pamiętał. Jle już nigdy nie zobaczy...

Gerard niemal że wyskoczył z karocy potrzymując zielony kapelusz na głowie. Wicher prawie że go zerwał ale mocna dłoń nie miała zamiaru oddać nakrycia porywczemu wiatru.
- Jakże cudowna pogoda na zjazd rodzinny. już się niemal czuje klimat spotkania - mruknał do siebie.
Ruszył w stronę ganku gdzie stała reszta gości, podczas gdy karoca odjechała nieco dalej, aby rozładować bagarze. W końcu stanął na pierwszym stopniu ganku i uklonił się pochylajac kapelusz przed stryjem
- Witaj stryjku. Jakie to nieszczęście ze tylko w chwilach tak tragicznych zdarza nam się spotykać. - odwrócił się z pełnym szczerości uśmiechem do brata - A i są mój brat Charles, szermierz znany na pół europy i oczywiście Paulo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez enneid dnia Pon 21:25, 06 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szermierz
Wprowadzający się



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:39, 06 Lut 2006    Temat postu:

Szermierz znany na pół europy uśmiechnął się tylko, jego brat potrafił być czasem rozbrajający i dowcipny. Charlesowi zaś szybko stawał się nudny.
- Przesadzasz bracie. - Wzruszył ramionami, Charles nie wiedział dlaczego nie podobały mu się przed chwilą wyrzeknięte słowa. Ten dom nasuwał wspomnienia. Wiatr targał jego płaszczem rozwiewając go. Wyglądał on jak ptak jakiś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BadGuy
Obywatel



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 22:40, 06 Lut 2006    Temat postu:

No wręcz cudownie... aż mdło sie robi od tych uprzejmości - pomyślał nagle Paulo.
- Gerardzie wiem , że dawno nie widziłeś swego brata... - usmiechnał się, lecz po chwili zgromił spojrzeniem swych oczu i powiedził. - ...ale mógłbyś prznajmniej w tej chwili dać spokój z pochlebstwami i dowcipami. Może nie zauwarzyłeś, ale nie jest to czas na nie. - zakończł lecz na jego twarzy nie było widać śladu poirytowania jakby ten człowiek nie wiedział co to znaczy jakiekiolwiek uczucie.
- Szwagrze, przepraszam, że się uniosłem, poprostu za dużo znaczy dla mnie szacunek dla najbliższych, szczególnie dla tych których juz pośród nas nie ma. - zamilkł, lecz słychać było jak z jego ust padło imię - Carmen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enneid
Obywatel



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z nad wzgórza na końcu świata (Michałowice)

PostWysłany: Pon 22:55, 06 Lut 2006    Temat postu:

-Paulo, proszę cię nie miej do mnie złości - Gerard szczerze próbował załagodzić sytuacji - tym powitaniem, lecz od ładnego czasu nie widziałem nikogo z członków rodziny. Wszak i my dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, nawet listownie. Nie jest to jednak oznaka braku szacunku wobec zmarłej i wierz mi, równie silnie przeżywam całe to zdarzenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BadGuy
Obywatel



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 23:10, 06 Lut 2006    Temat postu:

- Rozumiem, że dawno nie spotkałeś nikogo z rodziny, rozumiem też to że chciałeś być poprostu uprzejmy, mimo to... uważam poprostu, że nad każym słowem trzeba sie dokładnie zastanowić Gerardzie.- powiedział nie odrywając wzroku od kołysanego przez wiatr drzewa. - Zakończmy już to i przemyśl to co powiedziałem. - wszytko było wiadome, zamilkł, i nie zamierzał juz nic mówić. Coś rozrywało go od środka, po jego policzku spłynęła łza. Nie myslał nad tym co powiedział, było mu to obojetne, już się tam nie znajdował. Wrócił wspomnieniami do zabaw z Janette. Czy wszystko nadal jest takie proste? - zapytał w myślach sam siebie - i znów ujrzał kołysane wiatrem drzewo.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BadGuy dnia Pon 23:13, 06 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirian Samalai Feireniz
Tenebraes



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 863
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 8:39, 07 Lut 2006    Temat postu:

Kolejny piorun przeszył niebo, okrywając tło domu licznymi srebrnymi cięciami, które znikły, jakby przestraszone niemal natychmiastowym grzmotem. Wiatr rwał się ciągle i targał szaty podróżnych, częściowo zagłuszając ich słowa, przysłaniając twarze i utrudniając czytanie emocji. Było coraz bardziej nieprzyjemnie, zimno i wietrznie. Katrine, kiedy w końcu zbliżyła się do kolejnego wierzchowca, ukłoniła się nowym gościom i ruszyła prowadząc smolistego rumaka w stronę stajni, która malowała się tuż za dworkiem. Woźny, o ładnie brzmiącym imieniu Pier, począł tłumaczyć woźnicom, gdzie mają stanąć karocą:
- Ustawcie ją tuż przed wejściem, na dziedzińcu i odepnijcie konie! Karoca się nie zmieści w naszej skromnej stajni. – służba pana Gerarda wysłuchała prośby, po czym uderzyła w jelce, by zbliżyć się do domu Montgomeryego.

Sam stryj czy wujek, ubrany w czerń, który był ledwo widoczny na tle drzew, mimo że stał tak naprawdę blisko, zdawał się być zamyślony. Wpatrywał się w ścieżkę, lecz kiedy przemówił do niego Paul, on kiwnął tylko głową na chwile nawiązując kontakt wzrokowy. Wuj jeszcze nie wiedział, że kolejna osoba zbliżała się do dworku. Marius de Renoux miał już za moment wyłonić się wśród drzew, jadąc na swoim wierzchowcu. Katrina zatrzymała się na chwile, wciąż trzymając jelce, po czym zakrzyknęła do gospodarza:
- Panie Montgomery! Ulewa zaraz nas okryje!
Kolejny grzmot zagłuszył ostatnie słowo wypowiedziane przez staruszkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szermierz
Wprowadzający się



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:44, 07 Lut 2006    Temat postu:

Charles stał wpatrzony w podjazd. Ciekawe kto przyjedze nasępny? W tym momencie, usłyszał tentent. Tak zbliża się kolejny gość, ciekawe kto? Zamyślił się. Jego myśli jednak pobiegły do pewnego dna kilka lat temu gdy przechadzając się po lesie, gdy był zły na stryja, spotkał panią de Russeau i jej dwie córki. Scena ta wyglądała dość zabawnie. Jedna z bliźniaczek siedzała na drzewie druga stała pod nim i przyglądała się siostrze. Pani Gabriell łąjała je obie. Na jego wydok jednak umilkła... Ciekawe czy przybędą.... Charles otrząsnął się ze wspomnień. Nie należy przecierz w tym dniu wspominać żywych, a zmarłych. Popatrzył na niebo, a potem na ścierzkę gdzie już za moment miał pojawić się jeździec.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tenebraes Strona Główna -> Opowieści Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin